
Zaczęłam się zastanawiać, czy długie karmienie piersią nie zakrawa o jakąś chorobę psychiczną. Serio. Mam takie myśli, bo odnoszę wrażenie, że w gronie moich przyjaciół, znajomych, a co gorsza rodziny (!) jestem traktowana jak niespełna rozumu. Nie potrafię zrozumieć wątpliwego fenomenu teorii o owszem, korzystnym karmieniu piersią, ale co najwyżej do roku. A komunał ten słyszę średnio kilka razy w miesiącu. Ludzie, czy naprawdę nie widzicie korzyści płynących z długiego karmienia piersią?? Naprawdę długiego!
Mam wrażenie, że spora część społeczeństwa zatrzymała się na wiedzy przekazywanej z babki na matkę, a z matki na córkę. Bo z takimi ludźmi się spotykam. Z ludźmi, którzy są całkowicie zamknięci na naukowe doniesienia, na inne podejście do macierzyństwa i do samego dziecka…
Będę szczera, bo nie lubię tłumić w sobie tego co mi nie leży… Do napisania tego tekstu zostałam natchniona, po weekendowej wizycie u teściów. Zawsze (!) było jakieś ale… coś w stylu „jak się budzi w nocy to znaczy że głodna. Daj na noc butlę z mm albo z normalnym(!) mlekiem” czy moje ulubione „a ileż będzie doić?”. Serio, tekst „jeszcze doi” jest moim number one! Czuję się wtedy niesamowicie kobieco…
I jadąc w odwiedziny, byłam przygotowana psychicznie na tłumaczenie – po raz kolejny – że warto karmić piersią, jakie to zdrowe dla mnie i dla dziecka, że mleko bogate w składniki, że dostosowuje się do potrzeb dziecka… I to wszystko okazało się nie ważne. Bo zostałam totalnie zaskoczona, zszokowana, uderzona w najczulszy mój punkt – w moje dziecko.
Zo, gdy tylko gdzieś wyjeżdżamy i jest na „obcym” terenie, potrzebuje piersi dużo częściej niż kiedy jesteśmy w domu. I gdy podczas wizyty u dziadków poprosiła mnie o pierś po raz kolejny, dając jej cyca usłyszałam „Zo, mama tam nic nie ma, nic tam nie ma”… Zagotowałam się wewnętrznie. Spokojnym głosem zapewniłam córkę, że mleko na nią czeka, a ta z wielkim apetytem przełykała kolejne porcje płynącego skarbu. Przemilczałam to, bo nie umiałam się nawet odezwać. Zdarzyło się też „nie można tak długo jeść cyca, bo się dzieci będą z ciebie śmiały” i „taka duża dziewczynka, a przy cycu siedzi”.
Sytuacja jednak powtórzyła się kilka razy podczas następnych karmień. Ale coś we mnie pękło, rozpadłam się na milion kawałków kiedy usłyszałam „mama cię tu zostawi, to się wreszcie oduczysz…”!
Szanowna moja teściowo i rodzino, oraz grono wszystkich znajomych razem wziętych: będziemy się karmić ile zechcemy! Gwarantuję, że będę karmić moje dziecko tak długo, jak długo mój organizm będzie zdolny wytwarzać mleko, jak długo ja będę gotowa by oddawać się w całości dziecku i dotąd, dopóki moje dziecko nie zacznie być gotowe na życie bez karmienia piersią. Tak, bo to jest karmienie, nie dojenie! Jestem matką, kobietą, posiadającą piersi – nie wymiona.
Wpływanie na moje dziecko w ten sposób jest niedopuszczalne! Teksty tego typu proszę zachować dla siebie i nie wypowiadać ich przy moim dziecku. Nie życzę sobie tego. To jest szantaż emocjonalny, to granie sobie na poczuciu bezpieczeństwa mojej córki.
Moje dziecko ma dopiero 19 miesięcy. Zamierzam karmić je do samoodstawienia, jeśli tylko siły i zdrowie mi na to pozwoli. A wiem, widzę to, że jestem jeszcze silniejsza kiedy karmię. Ani moja córka ani ja, nie jesteśmy gotowe na zakończenie przygody z karmieniem piersią. Nikt z zewnątrz nie ma prawa ingerować w tę naszą intymną relację. Nikomu też nie daję prawa, by w jakiś sposób wpływać na mnie bądź na moje dziecko, wymuszając na nas pożegnanie z laktacją.
Jestem matką, w pełni świadomą korzyści i konsekwencji długiego karmienia piersią. Jestem gotowa każdemu o tym opowiedzieć, ale nie mam zamiaru nikomu tłumaczyć się dlaczego jeszcze karmię. Obie z córką nie mamy czego się wstydzić, bowiem nie robimy niczego złego. Nikt na tym nie cierpi. A jeśli komuś nie po drodze z naszą bliską relacją… Cóż. „Kiedyś z dziećmi się tak nie pieściło”…
Nie mogłam sobie z tym poradzić, nie umiałam przepracować sobie tej sytuacji. Ból jaki poczułam potrzebował wypłynięcia z mojego wnętrza. Na pomoc przyszły koleżanki DKP. Nakreśliłam im sytuację, jednocześnie pytając, co mówią, gdy bliscy pytają „kiedy wreszcie skończysz karmić”. Pozwolę sobie przytoczyć kilka ich wypowiedzi.
To jest przemoc psychiczna ktora źle wpływa na rozwój emocjonalny dziecka i ja nie wyobrażam sobie pozwalać rodzinie na takie zachowanie automatycznie ubieram dziecko i wychodzę lub wypraszam te osoby z mojego domu bez dyskusji. – Joanna.
To straszne, że najbliżsi wcinają się w tak intymną relację, o obcych nawet nie wspomnę. Kto jak kto ale matka matkę powinna rozumieć i wspierać doświadczeniem. Ja na takie teksty odpowiadam zgodnie z prawdą, że przynajmniej do drugiego roku życia. – Paulina.
Czy mamy ta sama teściowa…?te Same teksty Słyszałam karmiac Pierwszego syna,a Karmiłam do 3 lat – Agnieszka.
Dorośli są często mało empatyczni. Jak ktoś prosi Cię o herbatę to nie dajesz mu parówki. Tak samo dziecko – dopóki chce mleko, dlaczego ma go nie dostać? Ja bym wprost spytała, jaki daną osoba ma z moim karmieniem problem. Jeśli argumenty zdrowotne by jej nie przekonywaly, stwierdzilabym, że nie życzę sobie uwag na temat karmienia w stosunku do mnie lub dziecka. Całe szczęście nigdy nie spotkałam się z podobnym podejściem – Ewa.
Po pierwsze grożenie że się dziecko zostawi „to się oduczy” jest przemocą psychiczną, szantażem emocjonalnym. Chce mieć teściowa potem wnuka który JĄ będzie szantażował np. że ją odwiedzi jak dostanie ekstra kasę na fajki?
Dzieci uczą się określonych mechanizmów funkcjonowania.
Poleć jej książkę „Wychowanie bez nagród i kar”, Kohna.
Sporo rozjaśnia w głowie…
Po drugie długie karmienie piersią jest
– zdrowe dla dziecka (mniejsze ryzyko nawracania infekcji, zapaleń ucha, zapaleń płuc, martwicy jelit, alergii, azs)
– zdrowe dla matki (mniejsze ryzyko raka jajników, piersi, osteoporozy)
– dobre dla psychiki dziecka (daje poczucie bezpieczeństwa, podnosi samoocenę, uczy jak tworzyć zdrowe, bliskie, czułe relacje)
– dobre dla wymowy (trenuje jezyk)
– dobre dla zębów (zawiera enzymy bakteriobójcze)
– wzmacnia odporność – także _na przyszłość_
Mało powodów?
Aaaa…
– Poprawia IQ o 5-8 pkt. – Ella.
Nie jestem sama. Nie jestem odosobnioną matką karmiącą wciąż piersią. Nie ja jedyna karmię dziewiętnasty miesiąc, co więcej, wcale nie nazwałabym tego długo. Moja córka jest przecież jeszcze taka malutka…
Wiele cierpienia doznałam przez te usłyszane słowa. Tym bardziej, że kierowane były wprost do mojego dziecka… Dzieci rozumieją więcej niż nam się wszystkim wydaje. Powtarzając słowa „mama nic tam nie ma”, gdy zaraz okazuje się, że jednak mama nadal mleko ma, traci się na wiarygodności w oczach dziecka… Chcecie być niewiarygodni?
Życzę wam i sobie, by takie sytuacje nie zdarzały się nigdy. Byśmy wszystkie – matki karmiące – otrzymywały od bliskich wsparcie w karmieniu piersią, przez cały okres karmienia.